Ach, zapachniało mi już świętami i w tym nastroju powstały muffiny o intensywnym korzennym aromacie z czekoladową niespodzianką w środku. Po ostatnich mini serniczkach miałam ochotę na coś z dodatkiem czekolady. ;)
Jeżeli Was też czasem nachodzi intensywny głód czekoladowy, to zapraszam do Chocoholików, na nowym forum kulinarnym. Okazuje się, że jest nas więcej ;)
Dodatkowo w tych muffinach wyraźnie wyczuwalna jest nuta anyżu, który już w starożytności uważany był za afrodyzjak... Zatem może warto spróbować przygotować taki mały smakołyk dla swojej drugiej połowy? ;)
Przepis pochodzi z książeczki "Muffiny", który serdecznie polecam.
Składniki na 12 sztuk:
- 12 papilotek
- 250 g mąki
- 2 łyżeczki kardamonu
- 2 łyżeczki anyżu
- 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 jajko
- 130 g cukru
- 80 ml oleju roślinnego
- 250 g jogurtu
- 75 ml zimnej kawy
- 12 kostek mlecznej czekolady (ja użyłam 12 łyżeczek kremu czekoladowego)
- 20 g mlecznej czekolady
- garść posiekanych orzechów
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 st. Papilotki umieszczamy w zagłębieniach formy na muffiny.
Mąkę mieszamy z kardamonem, anyżem, proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną.
Jajko rozmącamy, mieszamy z cukrem, olejem, jogurtem i kawą. Do płynnych składników dodajemy suche i mieszamy, aż się ze sobą połączą.
Do papilotek wkładamy połowę ciasta i po kostce czekolady (lub tak jak w moich przypadku, po łyżeczce kremu czekoladowego). Nadzienie przykryć resztą ciasta. Muffiny pieczemy 20-25 minut na środkowym poziomie piekarnika.
Upieczone muffiny jeszcze na 5 minut zostawiamy w formie, żeby się nie odkształciły, po czym studzimy na metalowej kratce.
Przed podaniem stroimy rozpuszczoną czekoladą i orzechami lub wg uznania.
Smacznego! ;)
Ten wpis i kolejne pojawią się już na nowym blogu zrzeszającym blogi kulinarne, na który serdecznie zapraszam, również ze względu na ujmującą nazwę. ;)
Ze względu na korzenne aromaty, przepis dodaję do Akcji Wigilia ;)
Bardzo apetyczne:) Muszę takie zrobić
OdpowiedzUsuńMuszę kupić te cholerne foremki na muffiny!!!! ;) Wyglądają pięknie!
OdpowiedzUsuńMasz strasznie barbarzyńskie metody zachęcania ludzi do pieczenia... takie wspaniałe smakołyki!!! Mmm :)
OdpowiedzUsuńJestem muffinomaniaczką, więc są dla mnie jak znalazł :)
Mój nie przepada za ciastem francuskim, ale to... zupełnie go zachwyciło :)
OdpowiedzUsuńA zapraszam serdecznie!!! :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam muffiny, zwłaszcza, że tak szybko i łatwo się robią ;)Więc blaszkę kup koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńA mój K. uwielbia przede wszystkim pesto :) zje wszystko co będzie z pesto ;) Więc Twój blog wylądował już w ulubionych i będę Cię codziennie "śledzić" ;)
Domi, ja też uwielbiam muffiny ;) no i korzenne aromaty i czekoladę... ;)
OdpowiedzUsuńto ja porywam kilka tych pysznosci:)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się Aguś ;)
OdpowiedzUsuńGdy piekę muffinki z kawałkami czekolady najczęściej połamaną dodaję do ciasta na samym końcu. Twój insert w postaci kostki bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńKolejne pyszności..mniam..
OdpowiedzUsuńOna, ja tym razem oszukałam i dodałam po łyżeczce kremu czekoladowego ;) bo jak muffinki zupełnie wystygną, to czekolada też twardnieje - ma to swój urok, ale ja miałam ochotę na coś kremowego ;)
OdpowiedzUsuńBożenko, jeżeli tylko gustujesz w korzennych aromatach, to szczerze polecam, ja na pewno będę wracać do tych muffin ;)