Za oknem piękna, złota jesień i zamarzyło mi się dzisiaj coś o słonecznym, jesiennym smaku...
A że nic nie kojarzy mi się bardziej z tą porą roku niż jabłka, propozycją na dziś są muffiny właśnie z tymi owocami.Muffiny te nie są bardzo słodkie, za to wypełnione owocami i delikatnym aromatem wanilii.Ja, aby dodać im nieco więcej słodyczy, obsypałam je startą mleczną czekoladą i to był strzał w dziesiątkę.
Przepis - z lekkimi modyfikacjami - pochodzi z książeczki "Muffiny", który serdecznie polecam! :)
Składniki na 14 sztuk:
- 14 papilotek
- 250 g jabłek
- 2 łyżki soku cytrynowego
- 250 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 jajko
- 100 g cukru
- 1 op. cukru waniliowego
- kilka kropel olejku waniliowego
- 80 ml oleju roślinnego
- 250 g jogurtu naturalnego
- 2 kostki startej na tarce mlecznej czekolady
Wykonanie:
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 st. Papilotki umieszczamy w zagłębieniach formy na muffiny.
Myjemy jabłka, obieramy, przekrawamy na pół, wyciągamy gniazda nasienne i kroimy w dość drobna kostkę.Skrapiamy sokiem z cytryny. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną.
Jajko rozmącamy, mieszamy z cukrem, olejem, jogurtem, cukrem waniliowym, olejkiem waniliowym pokrojonymi jabłkami, następnie z mączną mieszanką - wszystko łączymy za pomocą łyżki, bądź silikonowej szpatułki.
Papilotki napełniamy ciastem - można prawie do pełna, niewiele urosną - wygładzamy na wierzchu. Pieczemy około 30 minut na środkowym poziomie piekarnika. Po upieczeniu zostawiamy jeszcze na 5 minut w formie, następnie studzimy zupełnie na metalowej kratce.
No i przysłowiowa kropka nad "i"... gotowe muffiny obsypujemy startą na tarce mleczną czekoladą. Im więcej, tym lepiej... idealnie komponuje się z jabłkowo-waniliowym aromatem.
No i przysłowiowa kropka nad "i"... gotowe muffiny obsypujemy startą na tarce mleczną czekoladą. Im więcej, tym lepiej... idealnie komponuje się z jabłkowo-waniliowym aromatem.
Smacznego! ;)
Pysznie wygladaja, takie jesienne muffiny to strzal w dziesiatke!
OdpowiedzUsuńuwielbiam...wygladaja przepysznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, naprawdę są pyszne. Zwłaszcza, gdy ma się ochotę na coś nie potwornie słodkiego i delikatnego :)
OdpowiedzUsuńale fajnie wygladaja, juz porywam:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły, cudownie muszą smakować:)
OdpowiedzUsuńNie noooo! Koniec świata! Znów bez czekolady?! Te muffinki to już drugi jeździec Apokalipsy;)
OdpowiedzUsuńMmmm.. czuję, jak pachną:)
A nie ;) Akcent czekoladowy jest w postaci startej czekolady, a że muffiny są bardzo delikatne w smaku, to czekolada odgrywa w nich znaczącą rolę ;) Piekłam je na "zamówienie", w oryginale w ogóle nie przewidywano tego czekoladowego dodatku, ale ja musiałam, no po prostu musiałam ;)
OdpowiedzUsuńOna, obiecuję, że będzie jeszcze cała masa intensywnie czekoladowych wybryków, że wybaczysz mi te drobne akcenty ;)
Pozdrawiam serdecznie, bardzo mi miło Cię tutaj gościć :)
och zjadłabym taką muffinkę :D
OdpowiedzUsuńMrr.... mussin z jabłkami jeszcze nie robiłam, ale wyobrażam sobie ich aromat.... aż się zrobiłam głodna :)
OdpowiedzUsuńSkoro rozsmakowałam się w omletach i naleśnikach na śniadanie, to może następne będą śniadaniowe muffiny...? Te zdają się być idealne do tego celu!
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię nachodzić:) Pachnie tu i smakuje bezbłędnie:)
OdpowiedzUsuńMoje pasje, bardzo proszę, częstuj się :) Domi, koniecznie musisz spróbować! Jabłka dodają im wilgotności i ten delikatny aromat wanilii :) Sowa_nie_sowa wydaje mi się, że na śniadanko są w sam raz - nie za słodkie, ale z potrzebną dawką energii :) Ona, dziękuję. Potrafisz zmotywować i natchnąć twórczo :)
OdpowiedzUsuń